Najpierw wyjaśnienie fotki, bo jakaś taka dziwna jest. Mama się uparła, bo ładnie się na niej śmieję, więc muszę się z tym pogodzić, ale ta fotka to żenada. Ubrany tu jestem w pajaca, którego nie lubię, bo jest na mnie za duży. Mama powiedziała, że tylko to było czyste. A czy to ja robię pranie???!!! Tak więc stoję sobie i niby się śmieję, ale w środku przeżywam katusze, bo mi się pajac majta pod nogami. A to wszystko przez mamę, która mnie rozśmieszała. Ok., do rzeczy…
Jak zwykle dawno mnie tu nie było, ale teraz trochę się to zmieni. Mama mówi, że teraz, jak pójdę już na stałe do żłobka to będzie miała więcej czasu, żeby uktu… aku… uaktualniać swoje i moje wpisy. Tak do końca to nie wiem, co to znaczy, ale chyba chodzi o to, że mama będzie więcej pisać. Pewnie napisze Wam wszystko, co jej do tej pory powiedziałem, bo trochę się tego nazbierało.
Zęby okazują się przydatne, mam już cztery, a idą kolejne dwa. Znowu miałem przez to gorączkę, ale to już mały pikuś. Była, minęła, mama znowu się trochę wystraszyła, ale to już zamierzchła historia. Tymczasem okazuje się, że zęby służą do gryzienia, jedzenia znaczy. Mama mówi, że to gryzienie nieźle mi idzie, choć jak do tej pory to dała mi tylko mięciutkiego banana i kawałeczek gruszki. Odbijam sobie to na zabawkach i na wózku. Gryzę ile wlezie. To dość zabawne uczucie, pomaga mi w wychodzeniu kolejnych zębów.
Najważniejsza wiadomość ostatnich dni – zacząłem raczkować! Wychodzi mi to niezbyt zgrabnie, ale jak chcę gdzieś dojść to przemieszczam się dość szybko. Często na przykład chcę dojść do łóżka albo stolika, żeby się go przytrzymać i wstać. Mama mówi, że w tych momentach osiągam prędkość światła. Teraz ani na chwilę nie może mnie spuścić z oka, chyba że wkłada mnie do łóżeczka. Tam też sobie chodzę, ale tam podobno jestem bezpieczny, bo mama obniżyła poziom łóżeczka na najniższy i teraz na pewno nie wypadnę. No fakt, nie mogę się stamtąd wydostać, ale nie martwcie się, kiedyś znajdę sposób.
Poza tym zacząłem chodzić do żłobka. Na razie tylko na chwilę, kilka godzin zaledwie, ale już za kilka dni będę tam chodzić codziennie. Mama wyzywa na jakieś pseudo – prorodzinne państwo i że musi już iść do pracy, bo nie stać ją na zostanie ze mną, ale że nie wiem o co chodzi, to w ogóle o tym nie myślę. Może kiedyś zrozumiem. W żłobku najpierw się trochę przestraszyłem, bo tam straszny hałas jest i dużo tam dzieci, ale w końcu się przyzwyczaiłem i nawet pozwoliłem się posadzić na dywanie takiej miłej pani. Potem bawiłem się z taką dziewczyną. Właściwie to moja pierwsza koleżnaka, do tej pory miałem tylko kolegów. W sumie to nie wiem czym się taka koleżanka od kolegi różni, ale czymś musi, może później to odkryję.
No i zdażyło się coś fajnego – ktoś do mnie napisał! Nazywa się ta pani Kawałek siebie i chcę jej powiedzieć, że ja też się w Pani zakochałem, bo Pani pierwsza się tu do mnie odezwała. Obiecuję, że już się nie zaniedbam i będę nadawał regularnie :).